Facebook

niedziela, 12 lutego 2017

Mein Aventinus TAP 6 - Schneider Weisse



Wstęp
Dziś czas by spróbować piwa Mein Aventinus TAP 6 z niemieckiego browaru Schneider Weisse (pełna nazwa to Schneider Weisse G. Schneider & Sohn GmbH). Jest to piwo w stylu Weizenbock a w zasadzie Weizen Doppelbock, a więc podwójny pszeniczny koźlak, oznacza to, że możemy spodziewać się połączenia stylu piwa pszenicznego (wysokie nasycenie, obfita piana, delikatna kwaskowość, nuty goździkowe, bananowe) z koźlakiem (przede wszystkim melanoidyny - czyli chlebowość, ciasto, nierzadko przypieczone i ew. nuty toffi i karmelowe). Piwo ma 8,2% obj. alkoholu, a więc jest to dość mocne piwo. Informacji o ekstrakcie nie ma na etykiecie, ale na stronie browaru można znaleźć, że jest to 18 Blg, a więc możemy spodziewać się ciekawego, wyrazistego i treściwego piwa. Składniki to: słód pszeniczny, słód jęczmienny, chmiele, pszenica. Dodatkowo na etykiecie jest informacja, że piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane. Proponuj się je również wypić w temperaturze 8-12 stopni Celsjusza. Data przydatności mojego egzemplarza to 13.04.2017, a data zabutelkowania to 13.04.2016. Na etykiecie widnieje logo browaru i takie ciemne serce z jakąś jakby lawą w środku, Kapsel z napisem Schneider Weisse Mein Aventinus 6.

Wygląd
Piana niezbyt obfita, ale bardzo drobna, po pewnym czasie opada do delikatnego kożucha, który przez cały czas się utrzymuje. Barwa miedziana, lekko wpadająca w brąz. Piwo delikatnie zmętnione, jednak po wlaniu końcówki zmętnienie jest już bardzo wyraźne.

Aromat
W aromacie melanoidyny są bardzo wyraźne (nuty przypieczonego ciasta, czy skórki od chleba), ale jest też mocna nuta dojrzałego banana i delikatna nuta alkoholu.Ze szkła dominuje bardzo wyraźna nuta dojrzałego banana, jest również nuta goździka, a więc cechy piwa pszenicznych zachowane. Melanoidyny są już bardziej w tle i tylko uzupełniają bukiet. Trzeba przyznać, że ten dojrzały banan to w tym przypadku idealny deskryptor dla aromatu tego piwa.

Smak
W smaku na pierwszym planie również nuta dojrzałego banana, połączona z delikatną kwaśnością. Alkohol jest tutaj wyczuwalny, zarówno w ustach (jest efekt takiej alkoholowej goryczki), jak i w przełyku poprzez rozgrzewanie. Jednak co ciekawe po kilku pierwszych łykach, nuty alkoholowe idą zupełnie w tło i zaczyna się pić przyjemniej. Skórka od chleba, taka przypieczona zaczyna się bardziej wysuwać na pierwszy plan. Nie ma nut karmelowych, co sprawia, że piwo nie jest ani trochę mdłe.Całości tutaj doprawiają nuty przyprawowe i goździkowe od weizenowych drożdży, co daje jak na koźlaka dość wytrawane, przyjemne i przede wszystkim pijalne piwo. Wysycenie jest średnie w kierunku wysokiego. 

Podsumowanie
Naprawdę pierwszy łyk nie zapowiadał zbyt dobrego piwa, głównie ze względu na nieprzyjemny alkohol w smaku, jednak z czasem zaczęło się pić bardzo dobrze i okazało się, że Mein Aventinus to świetny pszeniczny podwójny koźlak, który mogę polecić każdemu. Jest to piwo bardzo treściwe i jak na koźlaka dość wytrawne i pijalne. To co przeważa w tym piwie to zdecydowanie nuta dojrzałego banana, kojarząca się z bananem, który zaczyna się robić czarny.




Ocena:






Aromat: 9/12
Wygląd: 2/3
Smak: 16/20
Odczucie w ustach: 3/5
Ogólne wrażenie: 7/10

sobota, 11 lutego 2017

Gonzo - Imperialny Porter z Flying Dog



Wstęp
Dzisiejsze piwo to polecany przez sprzedawcę w sklepie imperialny porter z USA z browaru Flying Dog za stosunkowo nieduże pieniądze (ok. 15 zł). Ten porter to piwo o nazwie Gonzo, które aktualnie jest na 50 miejscu w serwisie ratebeer w kategorii imperialnych porterów. Skład tego piwa to: słody jęczmienne, słody pszeniczne, chmiele, drożdże. Zawartość alkoholu to 9,2 % obj. a ilość IBU to 85. Etykieta tego piwa jest na prawdę na wysokim poziomie. Na bardzo dobrym papierze widnieje jakaś postać z długą szyją, samą czaszką w miejscu głowy i w kapeluszu, która mówi “Ok! Let’s party!”. Dodatkowo na etykiecie widnieje cytat Huntera Stocktona Thompsona: “It never got weird enough for me” (z ang. "Nigdy nie jest dla mnie wystarczająco dziwnie"). Hunter S. Thompson był dziennikarzem piszącym w stylu określanym właśnie jako Gonzo. Styl ten to reportaż lub film dokumentalny, w którym reporter angażuje się osobiście w swój materiał. Co ciekawe Johnny Depp odtwarza postać Huntera Thompsona w znanym filmie “Las Vegas Parano”. Ciekawe czy równie dziwne jak postać Huntera Thompsona będzie piwo określone mianem Gonzo.

Wygląd
Barwa ciemnobrunatna, prawie, że czarna, generalnie piwo jest nieprzejrzyste, jednak pojawiają się drobne rubinowe refleksy. Piana jest beżowa, bardzo zbita i gęsta. Piana składa się z drobnych pęcherzyków, ale pojawiają się też większe bąble. Już podczas nalewania widać, że Gonzo to piwo gęste i zawiesiste, co zapowiada sporo wrażeń.

Aromat
Z butelki czuć karmel, toffi, czekoladę i przyjemny aromat kawy z mlekiem. Ze szkła aromat również jest bardzo słodki. Mamy tutaj toffi, wspomnianą kawę z mlekiem i nieco wanilii. Aromat kojarzy się trochę z Porterem Łódzkim, aczkolwiek jest nieco mniej mdły. Oprócz tych wszystkich słodkich nut dochodzą jeszcze owoce takie jak wiśnia i delikatna nuta rodzynek i suszonych śliwek. Po dłuższym czasie, dodatkowo wychodzą bardzo fajne nuty słodów palonych.
Smak
Piwo w pierwszym łyku jest przede wszystkim słodkie, czuć również delikatne rozgrzewanie od alkoholu. Po chwili na podniebieniu czuć świetne nuty rodzynek i suszonych owoców, które pozostawiają długi posmak. Tak mniej więcej w czwartym łyku zaczyna być wyczuwalna goryczka, która kontruje nieco tę słodycz. Goryczka ta nie jest typowa dla porterów, czyli nie jest palona, czy kawowa, bardziej wchodzi w goryczkę chmielową. Co ciekawe kilka łyków później goryczka jest już wyraźnie palona i kawowa, co w połączeniu z nutami chmielowymi i nutami owocowymi sprawia, że cały smak piwa staje się bardzo przyjemny i złożony. Na sam koniec picia tej goryczki jest już jakby mniej i piwo znów stało się nieco za słodkie.

Podsumowanie
Piwo nie jest jakimś wywrotowcem wśród porterów, tak jak Las Vegas Parano wśród filmów. Jest to jednak bardzo dobry porter jak na swój przedział cenowy. Smak jest złożony i można tutaj wiele różnych ciekawych nut odkryć. Istnieją jeszcze wersje barrel aged tego piwo (leżakowane w beczce po Whiskey z Colorado), jak kiedyś uda mi się dostać to na pewno i tę wersję kupię. Natomiast wersję podstawową śmiało mogę polecić, bo to dobre piwo jest.


Ocena:






Aromat: 9/12
Wygląd: 2/3
Smak: 17/20
Odczucie w ustach: 4/5
Ogólne wrażenie: 8/10


środa, 8 lutego 2017

Stare Ale Jare - Pinta




Wstęp
Dziś przyszedł czas na piwo z kontraktowego browaru Pinta o nazwie Stare Ale Jare. Jest to piwo w stylu Sticke, czyli sezonowej odmiany stylu Altbier z Dusseldorfu, miasta położonego w północnej Nadrenii-Westfalii w Niemczech. Na etykiecie widnieje informacja, że Altbier to piwo miedziane, pełnosłodowe, górnej fermentacji, raz w roku warzone w mocniejszej wersji, która nazywa jest Sticke. Ekstrakt piwa z Pinty to 14 stopni Blg., zawartość alkoholu to 5,5% obj, a ilość IBU to 48. Proponowana temperatura serwowania piwa Stare Ale Jare to 8-9 stopni. Kapsel mamy firmowy browaru Pinta, a etykietę oceniłbym jako średnią (widnieje na nie nazwa piwa, styl, flaga niemiecka i beczka jakby z koroną). Data przydatności mojego egzemplarza to 02.10.2017. Dodatkowo mamy informację, że piwo zostało uwarzone przez Pintę w browarze “Na Jurze” Zawierciu. Z ciekawostek piwo Alt to piwo górnej fermentacji, które jest jednak leżakowane (lagerowane) w niskiej temperaturze. Skład piwa: słody jęczmienne Wayermann: Barke monachijski, pilzeński, diastyczny, Caramunich typ II, Caraaroma, Carafa Special typ I, chmiele: Spalt Select, Tettang, drożdże US-05. 

Aromat 
Z butelki słodowość taka zbożowa i nuta biszkoptowa. Podejrzewam też, że piwo może jest lekki diacetyl (nieco maślany aromat). Ze szkła mamy mniej intensywny aromat, diacetyl jakby nieco bardziej dawał się we znaki, ale te maślane nuty nie narzucają się mocno i nie psują aromatu. Choć trzeba też przyznać, że po czasie nieco przeszkadzają. Dodatkowo można wyczuć nuty owocowo-estrowe, głównie wiśniowe.

Wygląd
Barwa miedziana, piwo jest idealnie klarowne, widać też unoszące się bąbelki, co może świadczyć o dość wysokim nagazowaniu. Piana jest drobna i zbita, dość dobrze oblepia szkło. Generalnie Stare Ale Jare ładnie się prezentuje.

Smak
Piwo smakuje bardzo ciekawie. Wysycenie jest dość wysokie (może nieco za wysokie), ale dzięki temu piwo jest orzeźwiające mimo swojej przyjemnej treściwości. Goryczka jest raczej wysoka, jest ona w tym piwie na pierwszym planie i zostawia po sobie ślad w ustach na dłużej. Goryczka ta jest wyraźna i przełamuje delikatną, początkową, lekko karmelową słodycz. W smaku można też wyczuć delikatną nutę przyprawową, no i te nuty owocowe z aromatu również czuć w smaku, co jest na pewno na duży plus.

Podsumowanie
Można powiedzieć, że Stare Ale Jare to bardzo poprawne piwo, której jest bardzo ciekawe w smaku, ładnie się prezentuje, jednak ma nieco słabszy aromat. Ogólnie myślę, że warto jest spróbować, choć nie daje ono jakiś dużych doznań. Natomiast jeśli mamy wypić jakiegoś nijakiego lagera to takie piwo w stylu Sticke, to bardzo dobry zamiennik, orzeźwiający, a zarazem posiadający ciekawy, bogaty smak.



Ocena:








Aromat: 5/12 
Wygląd: 2/3
Smak: 15/20 
Odczucie w ustach: 3/5
Ogólne wrażenie: 6/10

niedziela, 5 lutego 2017

Chimay Blue




Wstęp
Dziś degustacja kolejnego po Westmalle Dubbel belgijskiego piwa trapistów oznaczonego znakiem Authentic Trappist Product. Piwo Chimay Blue, które będę dziś próbował, to piwo w stylu Belgian Strong Ale uwarzone w Scourmont Abbey na południu Belgii. Na etykiecie widnieje informacje o tym, że Chimay Blue to piwo, które wyraża moc i pełnię dobrze zbalansowanego piwa w stylu Trappist Ale. Składniki to: woda, słód jęczmienny, pszenica, cukier, chmiel, drożdże. Zawartość alkoholu to 9%. Kapsel jest firmowy z logiem browaru Chimay na niebieskim tle. Data przydatności mojego egzemplarza to grudzień 2021 rok, a więc może jeszcze długo leżeć. Starzenie się tego piwa będę w stanie sprawdzić, bo mam jeszcze w piwnicy jedną ładną, dużą, zakorkowaną butelkę.

Wygląd
Barwa piwa to brąz wpadający delikatnie w rubin. Piwo jest klarowne, a piana niezbyt obfita. Ponadto piana jest drobnopęcherzykowa, oblepia szkło, a koronka utrzymuje się przez cały czas picia.

Aromat
Z butelki na pierwszym planie głównie melanoidyny w koźlakowym stylu (a więc goździk, karmel, przypieczone ciasto). Ze szkła również czuć aromat mocno koźlakowy, jest nuta karmelowa, jest skórka od chleba, no i są też nuty przyprawowe charakteryzujące belgijskie piwa. Wyczuwalny goździk i kolendra. Do tego wszystkiego czuć również owocowe nuty, najbardziej przypomina mi zapach brzoskwinię. Całość jest bardzo przyjemna, naprawdę Chimay Blue ma bardzo dobry aromat.

Smak
Smak bardzo treściwy. Na pierwszym planie przyprawowe nuty, pieprz, kolendra, goździk. Po chwili lekka słodycz z nutami ciasta i lekkim karmelem, a na koniec pojawia się delikatna, ziołowa goryczka. Alkohol ukryty jest doskonale. Wysycenie jest średnie w kierunku wysokiego, co jest trochę in minus, chociaż trzeba przyznać, że mimo tego piwo jest gładkie. Całość jest dobrze zbalansowana i daje wrażenie piwa wytrawnego. Szkoda jednak, że tych owocowych nut z aromatu brakuje w smaku, byłoby na pewno jeszcze lepiej.

Podsumowanie
Ogólnie to jest bardzo dobre, przyjemne i dość złożone piwo, jednak nie powala ono na kolana. Można powiedzieć, że brakuje efektu "Wow". To o czym wspomniałem, a więc brak nut owocowych w smaku nieco rozczarowuje. Po raz kolejny okazało się też, że Belgowie potrafią doskonale ukryć alkohol tak, że tylko w głowie czuć jego obecność.



Ocena:






Aromat: 10/12
Wygląd: 2/3
Smak: 16/20
Odczucie w ustach: 3/5
Ogólne wrażenie: 7/10